Pages - Menu

niedziela, 12 maja 2013

Cesarzowa rośnie...

Maj w Finlandii jest piękny tego roku. Mój mąż z lubością przeciągnął się w słońcu zalewającym taras, po czym spytał: "Ewuniu, co tu tak waniajet?"
No właśnie. Zrobiłam strategiczny błąd zeszłej jesieni i posadziłam dwie cesarskie korony tuż przy schodach prowadzących z ogrodu na taras naszego domu. Im dłużej czytam o całym podrodzaju Fritillaria, tym bardziej jestem zafascynowana. Ojczyzną szachownicy jest starożytna Persja. Do europejskich ogrodów została sprowadzona w drugiej połowie XVI w. Ilość substancji chemicznych jaka krąży w tej rozczochranej damie mogłaby zabić, lub uleczyć. Wszystko wszak zależy od dawki. W Chinach rośliny z podrodzaju Fritillaria są wykorzystywane do walki z rakiem.
Cesarska korona zawiera wiele alkaloidów, ale nie udało mi się jeszcze póki co dowiedzieć jaka konkretnie substancja odpowiada za ten specyficzny zapach, który wydzielają także cebule. Mi osobiście zapach ten przypomina taki, który czuje się w ogrodach zoologicznych koło klatek z drapieżnikami.
Pytam się zatem: czy można kochać stworzenia, które tak brzydko pachną? Owszem, można. Ja swoje szachownice pokochałam bezwarunkowo, ponieważ jako jedyne rośliny tego skalistego, surowego ogrodu rosną w niewyobrażalnym tempie i wydaje się, że czują się w tym środowisku naprawdę dobrze.
Jakiś czas temu pisałam podekscytowana o zielonym zębie, który wyszedł spod śniegu. Dziś ząb ma już zawiązane pąki. Szalona roślina!
Może sukcesem jest właśnie to nieszczęsne miejsce blisko drzwi, które wybrałam? Przez większą część dnia jest tu słońce, jednocześnie skały otaczające mały klombik sprawiają, że gleba jest tu wciąż wilgotna. Jestem gotowa przełożyć wesela znajomych, wyjazdy służbowe, wziąć urlop byleby tylko nie przegapić kwitnienia. A że "waniajet"? Cóż, cesarzowej wszystko wolno.

5 komentarzy:

  1. Jak cesarzowa zakwitnie to i Twojemu mężowi Ewuniu przestanie przeszkadzać zapach. To cudowna i niezwykła roślina. Dumna i wyniosła. Może przez ten zapach mówi: "nie podchodźcie do mnie zbyt blisko?". Czekam na zdjęcie tej piękności w pełnym rozkwicie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ona właśnie to chce powiedzieć. Podobno gryzonie nie znoszą jej zapachu. Moje ogrodowe myszy co prawda to i owo podgryzły wespół z dzikimi królikami, ale szachownicy nie ruszyły. Już nie mogę się doczekać tego widowiska :). Dam znać! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe..

    też mieliśmy na działce to świństwo......jak dobre zawiało to było czuć i z 10 metrów...bo tak daleko rosło..choć pierwszy rok rosło koło domu..b.duży błąd..nie widziałem tego rok temu więc albo ojciec jednak z tego zrezygnował i nie wykopał/zabezpieczył na zimę albo może dożyło swego kresu naturalnie.

    mój ociec na to pieszczotliwie mówił o tym "klatka lwa" :P...czyli kupa z szybko przetrawionego wysokobiałkowego pokarmu.....mmm....piękna woń dla owadów:P.

    kwiat b. ładny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klatka lwa to najlepsze okreslenie, jakie slyszalam dla korony cesarskiej :). Muchy plujki oszaleja z radosci ;)

      Usuń
  4. Ja nie mam wielu doświadczeń ogrodniczych, dlatego z ciekawością czekam na dalszy rozwój wypadków, czyli pełny rozkwit Twojej rośliny :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń