Pages - Menu

środa, 15 lipca 2015

O trzmielach

Od jakiegoś czasu mam nowe hobby, mianowicie trzmiele. Owady interesowały mnie od zawsze. Pierwszego pasikonika spotkałam gdy miałam jakieś pięć lat i do dziś nie mogę go zapomnieć. Nie mogę także zapomnieć okrzyku mamy: "uważaj bo cię ugryzie!" Mijały lata, a ja czytałam poradniki przyrodnika, klucze do oznaczania owadów, entomologie i co tylko uznałam za ciekawe i stosowne. Przez moje życie przewijały się biegacze, brudnice mniszki, dyląże garbarze, krowieńczaki księżycorogi, cetyńce, ciołki matowe, oleice, wszelkiego rodzaju żerdzianki, zmorszliki i inne niebożęta żyjące w lesie, pod ziemią, w spróchniałych pniach, na łące, pod drewnianymi podłogami czy wreszcie w, za przeproszeniem, krowich plackach. Te ostatnie mój profesor od entomologii zwał pieszczotliwie gówniarzami.

Pszczoły i trzmiele zawsze były jakoś na uboczu tych owadzich fascynacji. Ot, pożyteczne owady społeczne, które produkują miód i zapylają kwiatki. Kropka. Co jednak tak naprawdę wiemy o tych puszystych stworzeniach?


Przyznam się szczerze, że do dziś wiem niewiele, ale staram się to wolno i systematycznie naprawiać. Po pierwsze - identyfikacja. Każdy z nas bez trudu odróżni trzmiela od pszczoły. To proste. Pszczoła jest smukła, ma wcięcie w talii, a trzmiel jest gruby i włochaty. Wyzwanie zaczyna się dopiero gdy próbujemy ustalić cóż to za gatunek trzmiela nawiedził nasz ogród lub balkon. I czy to aby na pewno jest trzmiel, a nie trzmielec, zwany też brzmikiem (ang. cuckoo bumblebee)?



Po pierwsze: "ogon".
Popatrzmy na ogonek, czyli po prostu zakończenie pupy naszego zagadkowego owada. Większość popularnych gatunków trzmieli, które mamy szansę spotkać w naszych ogrodach ma ogony w kolorze białym, rdzawym, płowożółtym lub brązowym. Należy jednak pamiętać, że trzmiele się starzeją i z upływem czasu barwa włosków na odwłoku może zwyczajnie blaknąć. Co więcej, niektóre gatunki, np. trzmiel łąkowy (Bombus pratorum) mają bardzo wąskie i cienkie ogony, co utrudnia ich dokładne oględziny. W dodatku ogony są często "podwinięte" i nie można ocenić ich właściwego koloru, a uwijający się jak w ukropie grubas nam tego nie ułatwia.



Po drugie: paski.
Spróbujmy ocenić kolor, ilość i położenie pasów na ciele owada. Na przykład, sfotografowany w moim ogrodzie trzmiel, na zdjęciach zamieszczonych poniżej ma dwa żółte paski: pierwszy tuż za głową (czyli na tułowiu), a drugi na odwłoku.





Po trzecie: czy to "prawdziwy" trzmiel czy trzmielec?
To kryterium może być odrobinę trudniejsze w ocenie, zwłaszcza dla początkującego "trzmielologa".
Musimy też zawęzić naszą grupę badawczą do bardziej pracowitej płci, czyli do samic. Robotnica lub królowa prawdziwego trzmiela zawsze zbiera pyłek, a więc na jej tylnych odnóżach zobaczymy błyszczące miejsce zwane koszyczkiem pyłkowym. Jeśli zaś będziemy mieli odrobinę szczęścia, zobaczymy, że koszyczki pyłkowe są wypełnione pyłkiem, który często ma taką samą barwę jak kwiat, z którego jest zbierany. (Pamiętacie mój post o pszczole, która ugryzła niebo? Pisałam o niej tutaj). W tym zaś przypadku robotnica obładowała się czerwonym pyłkiem ozdobnego łubinu:


Trzmielec natomiast nie kolekcjonuje pyłku, a więc na jego tylnych odnóżach nie zobaczymy tak błyszczącej struktury, ani tym bardziej kolorowych koszyczków. To miejsce będzie bardziej matowe i pokryte włoskami.

Czy to samiec czy samica?
Przyjrzyjmy się zachowaniu naszych tajemniczych włochaczy. Jeśli owad uwija się jak szalony, nie odpoczywa na kwiatach i wydaje się nieomal wrzeszczeć: "nie mam czasu!" to z pewnością jest to samica. Samce nie muszą zbierać pyłku do gniazd, a więc jeśli zobaczymy osobnika leniwie "snującego się" po kwiatostanach to prawdopodobnie jest to samiec. Samce mają także tendencję do "patrolowania" określonych obszarów i wyszukiwania samic. Możemy więc zaobserwować owady, które upierdliwie latają w kółko jak helikoptery nad strefą Gazy i wyraźnie czegoś szukają. Podczas takich poszukiwań samce nie pobierają pokarmu, więc jeśli widzimy owada, który kilkakrotnie ląduje na kwiatku i natychmiast wzbija się z niego do lotu, możemy z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że jest to samiec. I wreszcie - pomocna może być też pora roku w jakiej obserwujemy owady. Samców jest więcej późnym latem i jesienią, podczas gdy samice możemy obserwować przez cały rok.


Notatki terenowe sporządzone? Jeśli tak, jesteście gotowi do następnego etapu, którym jest dobry klucz do oznaczenia naszego trzmiela/trzmielca. Ja skorzystałam z internetowego klucza BumblebeeID zamieszczonego na stronie Brytyjskiego Muzeum Historii Naturalnej:
http://www.nhm.ac.uk/research-curation/research/projects/bombus/bumblebeeid.html

I cóż za rezultat otrzymałam? Ha! Są dwa gatunki trzmieli, pospolicie występujące w Europie, których robotnice wyglądają nieomal identycznie: trzmiel ziemny (Bombus terrestris) i trzmiel gajowy (Bombus lucorum). Podejrzewam, że w moim ogrodzie mieszka właśnie ten ostatni, mniejszy trzmiel. Pewności jednak nie mam. Myślę, że zobaczenie dwóch robotnic tych dwóch różnych gatunków obok siebie mogłoby rozstrzygnąć zagadkę. Jeśli mam szczęście i czyta ten post jakiś entomolog, a jeśli mam wyjątkowe szczęście i jest to entomolog specjalizujący się w trzmielach, proszę o opinię. Jak sami widzicie - niezła zabawa z tymi trzmielami. Kocham takie zagadki i mogłabym je rozwiązywać w nieskończoność. Właśnie zauważyłam, że kolejny trzmiel, którego sfotografowałam przedwczoraj w ogrodzie ma rdzawy odwłok, a zatem zagadek ciąg dalszy…





Mam nadzieję, że zachęciłam Was do podglądania tych wdzięcznych stworzeń. Polecam również doskonałą stronę internetową brytyjskiej organizacji zajmującej się ochroną trzmieli (Bumblebee Conservation Trust), z której korzystałam przygotowując tego posta: http://bumblebeeconservation.org

Im więcej wiem o trzmielach, tym bardziej stają się dla mnie interesujące. Myślę także, że jest to mój pierwszy z wielu post poświęcony trzmielom i innym zapylaczom. Trzeba bowiem podkreślić, że zarówno trzmiele jak i pszczoły nie mają ostatnimi laty łatwego życia. Agresywne środki ochrony roślin, rolnicze monokultury, które wypierają kwitnące i przede wszystkim różnorodne miododajne i nektarodajne rośliny  - to wszystko sprawia, że wiele gatunków trzmieli i dzikich pszczół jest dziś na skraju wymarcia.



Spójrzmy też krytycznym okiem na nasze własne ogrody: często są to tylko równo przycięte, piękne trawniki okolone iglakami. Takie ogrody niewiele mają trzmielom i pszczołom do zaoferowania. A przecież od tych małych stworzeń zależy także i nasza przyszłość. Te dzikie, puchate kulki są nierzadko o wiele bardziej wydajnymi zapylaczami niż hodowlane pszczoły. Twórzmy ogród w taki sposób, aby był im przyjazny. Dobierajmy rośliny, które są dla nich pożytkiem. Opowiadajmy o trzmielach naszym dzieciom, nie zaszczepiając przy tym w nich lęku ("uważaj bo cię ugryzie!"). Trzmiele co prawda użądlić potrafią, ale są to generalnie stworzenia bardzo łagodne i raczej schodzą człowiekowi z drogi.



Nasze trzmiele w Ogrodzie na Północy zamieszkały gdzieś w przestrzeni pomiędzy drewnianą ścianą domu, a ścianą właściwą, zbudowaną z cegieł. Najbardziej zabawne jest to, że słyszymy je nocą w łazience. I jest nam bardzo miło. Rankiem natomiast widzę "zarobione" robotnice pracowicie zapylające moją fasolę, koper, nasturcje, lawendę i szałwię. I za to je ubóstwiam!




11 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe informacje zebrałaś! Nie wiedziałam, że tak bardzo interesujesz się owadami i tyle o nich wiesz - niektórych nazw nawet nie słyszałam.
    Ja kilkakrotnie podglądałam trzmiela ziemnego, gdy kopał norkę w ziemi i tam się chował, albo przylatywał do gniazda, czyli odnajdował otwór w ziemi. Ostatnio fotografowałam też trzmiela, pewnie samca, który wręcz przysypiał na kocankach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anika, owady to niezwykle wciagajacy mikrokosmos. Byl tez czas gdy zwyczajnie musialam o nich wkuwac na studiach lesnych, a takze je preparowac. Do dzis mam odruch zdzierania kory ze sprochnialych pni ;). Na szczescie nie musze juz robic gablot. Wole je ogladac zywe niz na szpilkach. Co do tego przysypiajacego samca - moze tak byc, ze to byla robotnica, ktora zwyczajnie doczekala konca swych owadzich dni. Czesto je widuje - sa jakby w letargu, przyczepione do kwiatkow, a potem niestety umieraja. Smutne, ale takie to ich owadzie zycie.... Wrzucajac zdjecia do tego posta pomyslalam, ze chcialabym miec Twoje umiejetnosci fotografowania detali :). Chyba musze zainwestowac w dobry obiektyw makro. Jakies wskazowki? Mam Nikona :)

      Usuń
    2. Może kiedyś pokażę tego trzmiela, to ocenisz co zacz :-) Mnie jednak wydawało się, że był w dobrej kondycji (futerko ładne, niewytarte) i nie miał tych kieszonek na pyłek.
      A co do sprzętu do fotografowania to niestety, nic nie doradzę - ja fotuję kompaktem, czyli bez wymiany obiektywu.

      Usuń
  2. świetny opis - mi zazwyczaj nie udaje się ustalenie gatunku, no chyba że wyjdą dobre zdjęcia.
    Sam mam w ogrodzie dobre warunki dla zapylaczy (pokarm i miejsca na gniazda) ale mam też sąsiadów z maniackim uporem stosujących ciężką chemię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makroman, podejrzewam, ze i swietny entomolog ma z tym sporo problemow :). To naprawde nielatwa sprawa. Nawet w obrebie jednego gatunku jest duzo odmian, ktore roznia sie miedzy soba malutkim detalem. A jesli jeszcze dodac do tego jakies hodowlane trzmiele zawleczone np. z Holandii? A co do sasiadow - ech... rozumiem Twoj bol. Moze warto podsunac pomysl na gnojowke z pokrzyw? Jest dobra na wszystko lacznie z przyspieszaniem kompostowania :). Moze chociaz moga pryskac wieczorem, kiedy trzmiele nie lataja? Powiedz im, ze jak tak dalej pojdzie beda musieli placic za truskawki i fasolke jak za zboze ;). Wydaje mi sie, ze bez edukowania najmlodszych i zmiany mentalnosci od skorupki daleko nie zajedziemy....

      Usuń
    2. Rozmowa to grochem o beton...
      Co gorsza oni tego nie robią jak rolnicy "walcząc" z naturą, ale zwyczajnie z lenistwa... A w ten sposób przekazują tę mentalność swoim dzieciom.

      Usuń
    3. To smutne :(…. najbardziej szkoda dzieci, które są przecież z natury tak otwarte i ciekawe świata...

      Usuń
  3. Od dziś będę inaczej spoglądać na trzmiele, no niestety u nas było zawsze "uważaj, bo cię ugryzie". Powodzenia w odkrywaniu zagadki jaki to trzmiel :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mami, u mnie tez tak bylo, ale jak to sie mowi: ciekawosc zabila kota (ale satysfakcja go wskrzesila ;))

      Usuń
  4. Bardzo interesujący post. Tak na prawdę kompletnie się nie znam na owadach. Dotąd wydawało mi się, że trzmiela rozpoznam z łatwością a tu się okazuje że może być trzmielec? Przeczytałam wszystko z uwagą i chętnie poczytam jeszcze! Na naukę nigdy nie jest za późno.
    Przesyłam uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze sie podobalo. Jestem pewna, ze przy takiej ilosci roslin jaka masz w swoim ogrodzie i trzmiel i pewnie niejeden trzmielec sie u Ciebie znajdzie ;)

      Usuń